Twój kot by to czytał #1, czyli recenzja „Żyć jak kot!”

Co robisz, gdy zaciekawiła Cię jakaś książka, ale nie jesteś pewien, czy ją kupić? Żadne odkrycie – szukasz recenzji. Ja robię dokładnie tak samo. Jednak zauważyłam, że jeśli chodzi o książki o kotach, to rzetelnych recenzji nie ma zbyt wiele (zacznijmy od tego, że samych książek także nie ma zbyt wiele…). I tak oto zrodził się w mojej głowie pomysł na nowy cykl na blogu.

Idzie jesień, a wraz z nią długie, smętne i nigdy niekończące się wieczory, zatem mam nadzieję, że gorąco powitacie serię „Twój kot by to czytał”. Czyli każda książka, której zadedykuję post, jest warta uwagi i Waszych hajsów. Nawet jeśli będę przede wszystkim krytykować. Hehe.

A na pierwszy ogień idzie książka francuskiego pisarza i dziennikarza, Stephana Garniera „Żyć jak kot!, czyli jak nauczyć się odpuszczać, skupić się na tym, co najważniejsze i zadbać o swoje szczęście” wydawnictwa Andromeda.

Szczerze przyznam, że robiłam do tej książki dwa podejścia.

Za pierwszym razem porzuciłam ją po kilkunastu stronach. Muszę jednak zrzucić to na karb mojego super-poważnego-kijowo-dupnego podejścia do literatury na temat kotów. Jestem wręcz przewrażliwiona na dyrdymały w stylu „kot pije mleko” i tym podobne. Po przeczytaniu czegoś takiego potrafię się nieźle pieklić i mam w kocim tunelu fakt, że nie wszyscy na świecie wiedzą, że kotu dawać mleka jednak nie można.

Warto zauważyć, że w książce jest kilka nieścisłości. Autor pisze przede wszystkim o tym, jak sam odczuwa koty i odnoszę wrażenie, że nie do końca ma pojęcie o behawioryzmie tych zwierząt. Aczkolwiek jest w niej też kilka(naście) ważnych lekcji dla człowieka.

Musicie wiedzieć, że „Żyć jak kot!” to zbiór kilkudziesięciu krótkich rozdziałów i cytatów. Każdy z nich mówi o innej cesze, którą według autora, posiada kot i że właśnie te kocie zachowania powinniśmy zastosować w naszym ludzkim życiu. Pytacie, jakie zachowania? A na przykład takie:

Akceptować siebie takim, jakim się jest i kochać samego siebie.

Nie przejmować się cudzym osądem.

Być ciekawym świata.

Wybierać swoje otoczenie i zerwać toksyczne relacje.

O ile to możliwe, unikać konfliktów.

Skupić się na tym, co w naszym życiu uważamy za najważniejsze.

Brzmi pięknie, prawda? I właśnie dlatego, za drugim podejściem uznałam, że jest to całkiem ciekawa lektura, i wręcz chciałoby się powiedzieć, że niezły kotczing”. Plus pean na cześć kotów. To bez dwóch zdań! Czyli dobra lekturka pod kocyk. Albo na plażę, gdy lubicie pokazać jesieni język i w tym czasie grzać dupę w ciepłych krajach.

***

Mam jeszcze takie jedno skryte marzenie. Chciałabym, abyście po przeczytaniu tej książki pamiętali, że koty nie powinny pić mleka, wcale nie cenią samotności, bywają nieśmiałe i lękliwe, a także potrafią się mocno stresować, ale tego po nich nie widać i nie zawsze spadają na cztery łapy.

Dziękuję, dobranoc! Pchły na noc!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *